Motyw powstania styczniowego w opowiadaniach Żeromskiego.

Andrzej Borycki - pseudonim Winrych niegdyś mieszkał w Warszawie, lubił kobiety, był duszą towarzystwa. W chwili obecnej przypomina brudnego chłopa, dziada, który przewozi broń do oddziałów powstańczych w okolicy Muławy w chłopskim wozie. Podczas jednej z takich podróży został zauważony przez oddział Moskali, którzy zamordowali go i pozostawili zwłoki. Okazało się, że całemu wydarzeniu przypatruje się chłop, lecz zamiast zainteresować się czy ów żyje, czy nie trzeba mu pomóc, okrada go z odzieży. Autor jednak nie oskarża go, ale próbuje go usprawiedliwić. Dla chłopów walka o niepodległość była tylko fikcją, liczyło się tylko to czy mają co jeść, w co się ubrać. Żeromski taki, a nie inny stosunek chłopa do powstania opisuje : "Tak bez wiedzy i wola zemściły się za wielowieczne niewolnictwo, szerzenie ciemnoty, za wyzysk, za hańbę i za cierpienie ludu, szedł ku domowi z odkrytą głową i z modlitwą na ustach". Na przykładzie głównego bohatera Żeromski polemizuje z kreacją bohatera romantycznego. Dla romantycznego bojownika o wolność nieodzownymi atrybutami były uroda, duma, młodość, heroizm, efektowne gesty, indywidualizm. W ich cierpieniu i śmierci pojawiły się nieomal elementy mistyczne. Andrzej Borycki jest zaprzeczeniem takiego wizerunku bohatera. Jest nawet momentami antyromantyczny. Narrator świadomie eksponuje to co odróżnia go od Kordianów i Kolumbów. Winrych trwający na straceńczym posterunku walczy do końca mimo świadomości klęski. Na swój sposób uosabia romantyczny indywidualizm, ból, heroizm etyczny. Jednocześnie jednak w jego wyglądzie, stroju, sposobie bycia, jest coś romantyzmowi przeciwnego. Winrych jest bowiem głodny, zziębnięty, brudny, człapie po błocie w dziurawych butach, a przy tym prowadzi dla swej powstańczej partii kilkadziesiąt karabinów. Pospolitość, nieefektywność realiów oddziera niejako Winrycha z romantycznego blasku, a jednocześnie eksponuje wielkość jego ofiary. W konwencji antyromantycznej utrzymane są również relacje o spotkaniu Winrycha z Moskalami i jego śmierć. Narrator zwraca bowiem uwagę na jego przerażenie, panikę, jego myśli i uczucia. Zachowuje się on bowiem nie jak powstaniec, żołnierz, ale jak człowiek śmiertelnie przerażony, stojący w obliczu śmierci.

W opowiadaniu Żeromski pokazuje przyczyny które złożyły się na klęskę powstania styczniowego. Stanęła do niego tylko część społeczeństwa, kompletnie nie zainteresowani byli chłopi, wręcz wrogo nastawieni. Orzyczynę togo upatruje Żeromski w postawie szlachty, która od wieków ciemiężyła tę grupę społeczną i zupełnie nie przywiązywała wagi na ich świadomość narodową. Negatywny stosunek chłopów do powstania było to że uwłaszczenie otrzymali z rąk zaborców, a nie rządu powstańczego.

"Echa leśne"
W Górach Świętokrzyskich zbiera się grupa ludzi - leśniczy Guńkiewicz, geometra Knopf, wójt Gala, pisarz gminny Olszakowski i generał Rozłucki. W celu dokończenia pomiaru lasu odcięcia go od lasów rządowych i przyłączeniu do obszaru dworskiego będącego własnością generała i oddanego od dawna w dzierżawę. Rozłucki jest Polakiem, generałem wojsk rosyjskich z okresu powstania styczniowego, zasłużonym i sowicie obdarowanym. Chłop Gała ma przypięty do sukmany order za tłumienie "polskiego buntu". Rozpalono pod lasem ognisko oczekując na ścięcie przez chłopów kilku dziesięciu pozostałych jodeł oznaczających granicę. Wśród obecnych toczy się rozmowa, która schodzi na temat ocalałej brzozy rosnącej na wydmie piachu naprzeciwko karczmy. O brzozę oparty jest krzyż postawiony przez Gunkiewicza, gdyż w tym miejscu w wydmie pochowany jest kapitan Rymwid. Generał oznajmia, że jest nim jego bratanek Jan Rozłucki i opowiada jego losy. Otóż brat generała umierając na polu bitwy w czasie wojny sewastopolskiej, polecił mu wychowanie swoich dwóch synów. Starszy służył na Kaukazie i zmarł na cholerę, a młodszy Jan po ukończeniu korpusu ożenił się młodo z Polką i miał małego synka. Służył w szeregach generała i kiedy znaleźli się na kielecczyźnie, bratanek zdradził go, przeszedł na stronę powstańców, zostawiwszy stryjowi na stole karteczkę, w której wzywa go, aby i on uciekł z nim do lasu. Generał Rozłucki walczył wówczas z "bandami" chłopów. Wśród złapanych jeńców znalazł się bratanek. Generał rozkazał zwołać natychmiast sąd polowy. Odbyło się głosowanie. Dwa głosy były za straceniem Rymwida, dwa za odstawieniem go do Kielc. Szalę przeważył generał Rozłucki głosując za jego natychmiastowym rozstrzelaniem. Wtedy ten rozkazał wychować swego syna na Polaka takiego jakim on był. Rymwid siedział na kupie piachu i trzymał fotografię swojego synka. Kiedy pisarz gminny zwraca się do generała z zapytaniem gdzie teraz jest mały Piotruś generał ostro odpowiada : "Nie twoja to rzecz i ty o takie rzeczy nie śmiej mnie pytać". Akcja opowiadania rozgrywa się kilkanaście lat po upadku powstania Ukazana jest ona przez pryzmat jego uczestników, bądź świadków walki. Główną część opowiadania zajmuje opowieść generała Rozłuckiego, która obnaża z brutalnym realizmem nicość moralną zrusyfikowanego Polaka. Był on niegdyś dowódcą rosyjskich oddziałów, które pacyfikowały oddziały powstańcze. Jest on przykładem karierowicza, charakteryzuje go skrajny serwilizm, czego dowodem jest fakt skazania na śmierć własnego bratanka. Wśród okolicznej ludności był on niemal legendą, przedmiotem cichego kultu na Kielecczyźnie. Z tego względu wszyscy słuchacze Rozłuckiego, nawet notoryczny łapownik i zdzierca chłopów - Olszakiewicz oraz wójt Gała noszący medal za uśmiercenie powstańca odczuwają pogardę dla gen. Rozłuckiego wyzbytego najbardziej elementarnych i ludzkich odruchów. Precyzja zawarta, kompozycja, brak autorskiego komentarza decydują o artystycznych walorach opowiadania, eksponującego etyczne aspekty życia w zniewolonym społeczeństwie.

Powrót