Nasza mała stabilizacja...

Pozory są po to, aby udręczeni ludzie mogli sobie nimi zamydlić oczy. Fenomen "naszej małej stabilizacji" polegał na tym, że całe społeczeństwo dało się wciągnąć w wir iluzorycznego świata spokoju i równowagi. Można to porównać do obłędnego tańca ludzi ogarniętych apatią, bezwolnych, zdanych na łaskę i niełaskę szamana-wodzireja; ludzi pochłoniętych oczekiwaniem na lepsze jutro, akceptujących chwilowe "dzisiaj" i zapominających o minionym "wczoraj".

Lecz czy warto było przez całe lata żyć z pochylonym karkiem? Czy na szczęście można zapracować, czy też wyczekać je w kolejce albo dusznym pokoju na poddaszu?

Marek Hłasko ustami swoich zdruzgotanych życiowo bohaterów stanowczo odpowiada: nie. Grzegorz z "Ósmego dnia tygodnia" stwierdza: "Życie nie daje żadnych gwarancji na przyszłość. Każdemu, który mówi: "Zostaw to, za parę lat przyjdzie co innego", powinno się pluć w gębę. Co przyjdzie? Kiedy przyjdzie? Każde szczęście przychodzi złą drogą."

To spojrzenie człowieka bez złudzeń, który nie potrafił się poddać taniej unifikacji. Powszedniość jest bezdenną studnią, w której topią się ludzkie ambicje, uczucia, namiętności. Prawdziwe będzie dopiero to życie, z którego zerwiemy etykietkę: "opakowanie zastępcze". Trawestując myśl Stendhala: właśnie takie życie warto poświęcić dla zawsze bezcelowej pogoni za szczęściem.

Tylko czy szczęście nie może być kojącym zapomnieniem, chwilą spokoju dla umęczonych ludzi? Nawet i takie szczęście - "pałac na piasku" - może być piękne, gdyż, jak nawet stwierdził Camus: "W ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę". Dlatego nie potępiam "naszej małej stabilizacji", gdyż pozwoliła ona przeżyć w tym kraju także i tym, którzy nie byli pijakami lub bohaterami1. Ludziom tym chcę zadedykować fragment wiersza J. Tuwima pt. "Zapach szczęścia":

Nawiązanie do fragmentu "Ósmego dnia tygodnia" M. Hłaski: "W tym kraju można być tylko pijakiem lub bohaterem".

Powrót